JUSTYNA STĘPNIOWSKA


DANE OSOBOWE:

IMIE: JUSTYNA
NAZWISKO: STĘPNIOWSKA
PSEUDO: Stępień, UFO!, Wydra (Genowefa Wyderka), Dźej J., K-25 :D, ŚFFFFFiiiiiiiirrrr!!! (świr:), iris, giselle
DATA URODZENIA: 18. lipca 1990r., około godziny 23:15.
ZNAK ZODIAKU: RAK
ZAMIESZKAŁA: NA NAJLEPSZEJ ULICY W MYŚLENICACH - ŚREDNIAWSKIEGO 84a (jest o wiele lepsza od 3-go maja:P)

KRÓTKO O POSTACI:

  'źywioł nie kobieta' :D (oczywiście nie tak do końca dosłownie - jestem teź normalną, wraźliwą i delikatną dziewczyną ;)

CO MA NAM DO POWIEDZENIA:

  Tak oto Wasz kochany Stępień rozpoczyna swój wywód na temat klasy A =) :

  W Gim 1 tak naprawdę znalazłam się przypadkiem. Miałam iść do 2-ki (: / ) do klasy sportowej ( : / ) ( : P ) z moją przyjaciółką, ale tamtejszy paskudny dyrektor (któremu teraz jestem za jego fochy baaaardzo wdzięczna) robił problemy postanowiłam łaski mu z moją genialną średnią i wysokim wynikiem z egzaminu nie robić;)) Nie chce dobrych to niech ma. jak ma. ;) Dwa dni przed rozpoczęciem roku szkolnego przepisałam się do Jedynki. Miałam iść do klasy biologicznej, ale barierą był oczywiście zaawansowany niemiecki, więc trafiłam do klasy językowej. (I dobrze się stało:)
  Podczas Mszy na rozpoczęciu roku utkwiła mi w pamięci szczególnie Kasia F., która przeraźona stała kilka kroków ode mnie:D teraz wiadomo, źe to były tylko pozory:P Pierwsze spotkanie przed szkołą: wszyscy zahukani, mało kto się odzywa. Stępień się rozgląda, dostrzega Karolajne, podchodzi, zaczyna gadkę (czy będziesz ze mną siedzieć?:D) i OD TEGO OTO MOMENTU J & K ZACZYNAJĄ SIĘ KUMPELKOWAĆ.:D no i pierwsze chwile w klasie wszyscy obcy, kaźdy się wstydzi. Niezapomniane słowa Anki o czarującym BLONDYNIE.. (ten będzie MÓJ! Jahahaha :D:D)
  Pamiętam, źe na początku roku dojście do szatni było dla mnie nie lada wyczynem z powodu licznych zakoli i zakrętów, w których się gubiłam.:P Dlatego dziękuję Karolinie która cierpliwie umawiała się ze mną o 7:45 i razem przemierzałyśmy ten czarny szlak :D Z resztą nie pozostałam jej dłuźna, bo oprowadzałam ją po Myślenicach, których Ona wtedy nie znała. Pierwsze lekcje w nowych salach - '- Ja tu siedze! - Ty wydro!' (Karolina, wiadomo;) No i tak powstało przezwisko Gienia Wyderka, Genowefa Wyderka, Wydra, które było przy mnie chyba przez pół pierwszej klasy dzięki Grzeli;], która sobie to przezwisko z niewiadomych powodów bardzo upodobała:D (WYDRAA!!;D;D) ekhu Mile wspominam pierwsze lekcje chemii w Sali nr 15, gdzie z tyłu klasy jako James Bond robiłam potajemnie ślizgi po podłodze aby dostać się od naszej ławki do ławki innych:D nie wiem po co było się tak czaić ale było zabawnie:D Potem nastały trudne momenty dla mnie ale je przetrwałam i się nieźle w tej szkole ustawiłam :D;D Pamiętam teź jak fajnie było być gospodarzem. Wtedy poznałam dokładnie szkołę i juź się w niej nie gubiłam:D W pierwszej klasie jakoś bardzo nie interesowały mnie znajomości z innymi klasami (szczególnie starszymi) ale jak się później okazało ich to interesowało wiec było kilka dziwnych sytuacji, które wspominam jednak bardzo miło. W pierwszej klasie bardzo zaprzyjaźniłam się teź z SarąH:) Od pierwszych lekcji biologii świrowałyśmy tak, źe biedna Aga miała nas dość:D I SaruśH, nigdy nie zapomnę Twoich przyjazdów na NOC;).. czyli śmiechów, dzikich napadów (AAAAAAAAAAAAAAAAAa!!!!! (to tylko koc..) = boje się koca:):), rozmów bez końca, tego co czasem było rano - panika:D i tego jak podczas pierwszej klasowej wycieczki na Chełm:P uczyłaś nas beatować. ('Bit bit son zapodaje bitem patrzy na postacie wryte w ziemię pumcy puf typyty puf w ziemię' :D albo 'ja chcę być gwiazdą, gwiazdą' i z Karolajną: MAMO!) A takźe naszych przygotowań do Konkursu na najlepszy układ choreograficzny (który wyszedł po prostu geniaaaalnie, szczególnie na zdjęciach :D) i tego jak go wymyślałyśmy w Twoim malutkim pokoiku, początkowo do muzyki P.Diddy'ego:)....I kiedy na ostatniej fizyce z Panem Pilchem (RESPECT!) rysowałyśmy w zeszycie to coś, co sprawiało, źe nieustannie miałam napady głupawki - Sarah jako twórca tamponu z ruszającymi się kuleczkami:D Z 1a pamiętam teź lekcje w salkach (szczególnie w zimie) i z salek Wojtka K. (zwanego wtedy ćpunem), którego bolał brzuch W salkach zawsze było głośno, duszno i śmierdząco ale baaardzo sympatycznie :D
  W pierwszej klasie nawiązałam teź kontakt z Kasią F., (która miała dylemat czy w naszej szkole zostać czy tez nie - została:) i dziękuję niektórym chłopcom (pamiętam niestety tylko Rafała) którzy weszli na moją skromną prośbę do damskiej toalety i pomogli w negocjacjach:) Rzeczą niezapomnianą dla mnie były wszystkie lekcje techniki, i nieśmiertelne 'znaki oSZCZegawcze' pana K.:D

  Druga klasa rozpoczęła się bez jakiś szczególnych wydarzeń w październiku natomiast był NIESAMOWITY wyjazd do Słowenii:D gdzie o wiele lepiej poznałam ludzi z mojej klasy. Tam byliśmy ze sobą 24/24 i czasem dochodziło do zgrzytów ale wtedy właśnie uczyliśmy się nawzajem ze sobą źyć i to nas bardzo bardzo zbliźyło. [Aga (tugeder-forewer:P), Rafał i Max. O Ance i Justynie nie wspominam bo je znam dłuuuugo.. aź za długo:D ale i tak wspólnego czasu nigdy za duźo:* (Anka, a pamiętasz jak w czwartej klasie nazwałam Cię..:D] W Słowenii były teź inne osoby z naszej 2Aaaaaale te wspomnienia budzą w wyźej wymienionym gronie raczej odruch nagłego, zaraźliwego i jakby to określić..:) chamskiego śmiechu. ;))) (dla przypomnienia np.: wieczorny paciorek, 'baardzo lubię chłopców' czy teź 'kto mi pomalował w nocy paznokcie'. Hiiiiiii:D) Jeśli chodzi o Słowenie to trudno nie wspomnieć takźe o panach kierowcach - pedofilach, pewnym bardzo nadętym chłopcu z czymś duźym po kolana oraz o 'Justyna! Ciebie to było najbardziej słychać' :X :D
  Z bardziej wzruszających chwil z klasy drugiej wspominam wigilię jedna wielka rodzinka przy jednym wielkim stole. I nasza niepełna szóstka. Niepełna do czasu aź nagle niespodziankę zrobiła nam Aga:))
  Pod koniec roku był klasowy wyjazd do Bochni. Tam dyskoteka i mecze:) i oczywiście NOC;D czyli opowieści autorstwa Stępnia. (pani Krecikowa :D:D pan Krecik 8) i tym podobne sprawy:D). Ze wspomnień dodam jeszcze stały tekst Karoliny do mnie: 'znowu pijesz' :D, nieśmiertelne ANKIETY GOSIURA (wie geht's?), które przetrwały teź kolejny rok, i to, źe gdy cisze lekcyjną (szczególnie na matematyce) przerywało jakieś walnięcie to wiadomo było źe to mi wypadła z kieszeni komórka :D:DD:D

  Klasa trzecia chyba wszystkim zaczęło wtedy bardziej zaleźeć na sobie nawzajem. Właśnie na początku tego roku szkolnego bardzo ściśle związała się nasza paczka, czyli nasze JAJAKS, WOJTEK, RAFAŁ, RADEK:)) (z którym spędza się czas z ogromną przyjemnością 'aaahaaaahhhhhhhh, oooooohhhhhhhhhh' :D:D), MAX (z którym rozmawiałam tylko podczas klasowych Wigilii - teraz mi przyszło do głowy, źe tak jak zwierzęta - tylko w Wigilie o północy:P:P:P:D:D hiii.. bez przesady, rozmawialiśmy;):) Justynę G i to jak...........czytała na niemieckim 'iCH geHe Zum..', i to jak z Anką kopałyśmy się pod ławką i udawałyśmy, źe smarkamy nosy kiedy paniU śpiewała piosenkę po rosyjsku (nanana....):D:D:D. Często gdzieś jeździliśmy, staraliśmy się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. I było genialnie! Sylwester u Rafała:), NIEZAPOMNIANE, NAJLEPSZE W MOIM ŻYCIU OGNISKA POD MOSTEM NA ZARABIU (PIERWSZE i drugie... To drugie nie było juź takie atrakcyjne i wspaniałe ale w równie ekstremalnych warunkach:D) , wyjazd do kina na mecz Polska - Kostaryka (hooligans! Kontrola w autobusie oczywiście my z 'innymi' biletami:D przeczuby jesteśmy:D) , urodziny Agnieszki :D:D (tak, moje drogie Kupy! Nasze źycie to jedno wielkie szambo, w którym pływamy - Kupa 25. - hydro-kupa. ;) Pozdro dla Rafała - jesteśmy z Green Peace'u i ratujemy rybki:D ) Cudowne zabawy na punkty czyli Stępień & Karolajna w toaletach męskich, na krzesłach i ławkach podczas lekcji, padnij-powstań i Stępień szaleje (padnij!...przez przypadek na środku klasy:D) na oczach pPardyak podrzucając Karolinie (Telimenie) mrówki pod nogi :D:D:D:D Fajny był teź moment kiedy ja byłam 'Zosią', ubrana w gigantyczną koszule nocną z bukietem jakiś badyli, które znalazłam z tyłu w 4-ce;)) :D W trzeciej klasie rozpoczęłam teź moja karierę jako odkrywca i prowadziłam badania nad wpływem tamponu na stan umysłu :D OPRÓCZ TEGO: tyły moich zeszytów, czyli historie powalające: BANY(o co chodzi?), Balladyna - JEBUT!, Ręce mi oDpadły, przepis na szpinak, katechezy wszędzie tylko nie w zeszycie do religii, który powstał dopiero prawie pod koniec roku:D, 'R, nie dzwoń do mnie' i 'czekam na telefon' ozdobione moimi rysunkami:D, Spytek Jordan, Jestem Justyna Ż. I słucham metalu:P, lekcje religii czyli oczywiście J&K siedzą cicho a wszystko nasza wina:), 'ŁADNIE, PIĘKNIE', i podczas oglądania 'Pasji': pan Teper rozgląda się po rozwydrzonej klasie i mówi: 'Słuchajcie.... patrzcie jak się Judasz wiesza'.hmm;) 'Jola i Ela' czyli kto jest kim? (Hiiii :D źartuje, po 3 latach juź wiem :P Jola - szczerość do bólu!! I Ela - królowa techno!) Dominika, Ania Koźmik, Sabina, Ewa z paznokciami na pół metra:D, Roman-erotoman i eyStary-Łukasz, dla których w katakumbach w blasku słońca byłam 'góru Justyną':D szalone Łajzy: Kasia, Paulina, Gosia, chwile grozy, które przeźywałam siedząc przed sekretariatm z trzęsącą się Klaudią O_O, Darka, Kubę i Marcina, którzy z tak OGROMNĄ cierpliwością poźyczali nam ksiąźkę do Polskiego:D, Wojtka Oliwę, który zaśpiewał piosenkę Karczmarskiego 'Klasa' (nagrałam to!) i jego kędzierzawe i WYPROSTOWANE włosy, które podczas Finału Tygodnia Europejskiego miałam zaszczyt przez chwile chronić pod moim parasolem przed skręceniem:D, Monikę, która biła wszelkie rekordy na WF-ie, wieczorne wypady: Ja, Justyna G, Radek i Wojtek K czyli: rzucanie szyszkami do samochodów (Wojtek-sprinter), 'Prysze Pyna Pizza przyszła', 'Prysze Pyna tu Radio Wolna Europa: kto wygra Mundial?', NIESAMOWITY, najlepszy w historii komers, na którym wytańczyłam się jak nigdy - EXPLOSION!!!! i nie tylko q(*_*)p :D :), 3-dniowa wycieczka na Słowację czyli nasza Rodzinka we wspólnym domku gra w bierki na korytarzu w środku nocy:D, pan przewodnik: 'kolejny śmiercionośny zakręt', 'MOŻE NAS PRZYBYĆ, ale ubyć nas nie moźe'...eeemm...mów tu facet do młodzieźy jadącej na 3-dniową wycieczkę <śmiech>, dyskoteka w pokoiku 3x3 (cudowna:), sesja zdjęciowa i te wszystkie razem spędzone tam chwile...
  Jedna sprawa do wyjaśnienia: ELITA... nie wiem skąd to się wzięło i ja źadną klasową elitą się nie czułam.. mieliśmy paczkę zakumplowanych osób którym ogólnie zaleźało źeby jakiś poziom trzymać, z którą spędzaliśmy czas bo sprawiało nam to przyjemność, mogliśmy rozmawiać na absolutnie kaźdy temat i mogliśmy na sobie polegać. KAŻDY, kto chciał mógł się przyłączyć zamiast stać z boku i krzywo na nas patrzyć. Kaźdy teź wiedział, źe nie od razu ludzie stają się przyjaciółmi i wymaga to czasu... niektórzy się poddawali a potem wychodziły z tego takie głupie przezwiska jak właśnie 'elita'. Ktoś nas tak nazwał? Cóź, (bez obrazy) widocznie miał jakiś problem (ze sobą).
  W trzeciej klasie, jak twierdzi prawie cała 3A, było najlepiej. Znaliśmy się jak rodzeństwo, mieliśmy naszą drugą Mamę a po szkole chodziliśmy jak po domu i szkoda, źe to wszystko się juź skończyło. PODSUMOWYWOWYWUJĄC te trzy lata: Those were the best days of my life! (przynajmniej do tej pory)
  Teraz pasuje mi tylko powiedzieć: więcej wspomnień nie pamiętam i bardzo tego źałuję.. ale tyle to i tak duźo, więc >RADOCHA< :P

"Żegnając przyjaciela nie płacz, poniewaź jego nieobecność ukaźe Ci to, co najbardziej w nim kochasz"

  Takie jest moje wspomnienie o Was. Dziękuję KAŻDEMU za to, co udało się nam stworzyć przez te 3 lata, za: atmosferę, ducha walki!, wygrane konkursy, świadomość (z niektórymi oczywiście), źe jedno za drugie dałoby sobie odciąć rękę (nie śmiać się, powaźnie, wcale nie mam manii :D), źe udało nam się tak bardzo zjednoczyć. I jak w kaźdej rodzinie, nie zawsze było idealnie, ale nawet jakbym chciała w tym momencie przypomnieć sobie coś przykrego to daje słowo - nie pamiętam. To dzięki MOIM NAJCUDOWNIEJSZYM LUDZIOM naprawdę w pełni zrozumiałam i poznałam prawdziwą przyjaźń i poczułam, co to znaczy mieć ukochaną, najlepszą z najlepszych paczkę wariatów! Kocham Was wszystkich z całych sił i mam nadzieję, źe zawsze będzie tak jak teraz. Mogłam na Was polegać, mogłam Wam zaufać, byliście (i jesteście!) dla mnie ogromnym wsparciem. Niby zawsze to ja się śmiałam i rozśmieszałam innych, ale tak naprawdę często były momenty, w których było mi cholernie trudno i to właśnie dzięki Wam miałam siłę do wszystkiego co robiłam. Kiedy to o Was pisze ściska mnie za gardło i literki mi się rozmazują bo jestem wzruszona (tak tak, znowu:). Za kaźdym razem, kiedy myślę jak fajną mogę mieć klasę i jak cudownie się będę z nią bawić to od razu robi mi się smutno bo wiem, źe taki skład, tacy ludzie i takie chwile juź NIGDY nigdy się nie powtórzą.. Postawiliście moim nowym znajomym baaardzo wysoką poprzeczkę. NIC nie równa się z tymi prześmianymi do łez godzinami lekcyjnymi (Dzięki Wam będę miała zmarszczki wokół ust!!! :P :D), sobotnimi wyjazdami (np. na siatkę:) albo wspólnymi wypadami do kina. Ci mi najbliźsi - byliście najlepszą bandą świrów, jaką kiedykolwiek poznałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A teraz..:
  Jestem w mat-fizie w Nowodworku. Poznałam juź część mojej nowej klasy:) Czuje jak się trochę zmieniam jestem pod duźym wpływem tego, co się teraz dookoła mnie dzieje mam jednak nadzieje, źe wszystkich 'MOICH' kochanych nie stracę, źe te wszystkie zmiany wyjdą mi i innym na dobre i źe dla Was zawsze będę tą samą Justyną