Hym... Jestem miły, sympatyczny, a tak w ogóle to wspaniały itp. Kocham ... (to zostanie dla mnie). Jestem oryginalną osobą, lubię mieć dobry kontakt z ludźmi, rozmawiać z nimi, nie znoszę kłótni. Jak kaźdy mam swoje wady, ale po co mam o nich mówić? ;)
Pewnego pięknego, słonecznego, grudniowego dnia, miało miejsce zdarzeniem, które (jak się potem okazało) zmieniło bieg historii. :D Kilka lat później (dokładnie to chyba koło 5) przeniosłem się do malowniczego Rudnika. W 6 klasie tamtejszej szkoły podstawowej doszedłem do wniosku, źe (tak jak moja siostrzyczka) pójdę do Gimnazjum nr 1 w Myślenicach. Słyszałem róźne opinie o nim, ale myślałem źe musi być dobrze (i miałem racje!).
W końcu nastąpił pamiętny 1 września 2003 roku. Zapomniałem sprawdzić w czasie składania papierów do jakiej klasy trafiłem (w ogóle o tym nie pomyślałem), więc pewny swego (choć chyba jednak byłem trochę speszony i cichutki - moźe przez mój urokliwy dresik =D) stanąłem koło klasy 1j. Po uroczystym powitaniu i rozejściu się do klas moja niedoszła wychowawczyni sprawdziła obecność. Ku mojemu zdumieniu nie było mnie na liście... No i poszedłem z panią Jadzią (ciocią) do pana dyrektora (taty), który zaprowadził mnie do Mamy (miłej, młodziutkiej pani, która stała i rozmawiała z jej - moją klasą) ;D
Z początku myślałem, źe gorzej nie mogłem trafić, wszyscy tak jakoś na mnie dziwnie patrzyli (ciekawe czemu? :D). No i wtedy poznałem Wojtków i Kasie Filipek, która napisała mi podział godzin, bo zapomniałem jakiegoś notesu... (dziękuję Kasiu).
Potem była najgorsza z wszystkich wycieczek (bo beze mnie ;P) na Chełm. Ogólnie to dość długo się poznawaliśmy... Pierwsza Wigilia Klasowa, Konkurs Kole i Pastorałek (który nam świetnie poszedł), dwie klapy - PRZeMA i konkurs choreograficzny (dziewczyny, Ja, Romek, Kęsior). I wspaniały dzień sportu, który wygraliśmy! Nie zapomnę tych emocji... :D Była teź wycieczka z klasą j do Doliny Kościeliskiej, i malutki autobus, w którym się nie mieściliśmy - oj jak przyjemnie było... ;D No i był tam taki słup (albo latarnia) na który wpadłem i sobie łeb rozwaliłem. No i zakończenie generalnie udanego roku u Valdiego, ale to jeszcze nie była ta nasza - najwspanialsza klasa.
Początek drugiego roku to wyjazd do Słowenii. Było wspaniale! Tam dopiero na dobre poznałem i zaprzyjaźniłem się z Maksem, Agniesią, Anią, Justynkami...
IIa a była juź wyraźnie lepsza od Ia z wspaniałym samorządem :D W ogóle wszystko było lepsze: nasze wspólne więzi, dyskoteki, wycieczki, atmosfera na lekcjach. Wycieczka do Bochni - było wspaniale, dyskoteka, wspólny mecz o 12 w nocy i wiele innych zabaw :D
W szkole było juź o wiele lepiej - więcej luzu! Wszyscy się juź znaliśmy i czuliśmy się w swoim towarzystwie naprawdę dobrze...
A potem wakacje, wspólne mecze siatkówki na Jazie.
No i 1 września 2005 roku zaczął się najwspanialszy okres, najwspanialsze 10 miesięcy. Wspaniale to mają powiedziane. Choć czasem było nerwowo, tak trochę "kompetencyjnie" ;) to mimo wszystko pozostaliśmy sobą i było giciarsko... Nauczyciele byli coraz lepsi (dzięki nam oczywiście). Znów była Słowenia, znów wspaniała, stara ekipa + Sarah. Po powrocie teź się świetnie bawiliśmy :D. Teraz kaźda dyskoteka była tą najlepszą. Co prawda pojawiały się co raz częściej głosy o tzw.: "Elicie", lecz wszystko sobie wyjaśniliśmy w ostatni piątek. Ostatnia wspólna wigilia, ostatnie występy (całkiem udane w konkursach szkolnych, wreszcie nie zrobili ze mnie dziewczynki na PRZeMie) teź były to wydarzenia, których nie zapomnę.
No i był super sylwester, który nie chwaląc się zorganizowałem u siebie w domku. Zaczęliśmy chodzić razem na siatkę do Rudnika, czasami nawet pan Kaziu był z nami...
Nie moźna teź zapomnieć o Słowacji! Najdłuźsza i najlepsza z wycieczek. To chyba wtedy urodził się pomysł ze Specialem... Tam teź mieliśmy wspaniałą dyskotekę, i niezapomniane noce, gorące kąpiele, zobaczyliśmy jak wspaniałą mamy Mamę... :D
W czerwcu wszystko juź było ostatnie: oceny, lekcje, spotkania zlot na Mikołaju (było nas mało ale ci co byli przyznają, źe było świetnie)... Pełno łez i wzruszenia.
Ukoronowaniem 3 razem spędzonych lat był Bal Gimnazjalny. Nikt nie ukrywał, źe był to najwspanialszy komers w historii szkoły, który rozpoczął Polonez, a najlepsza była ostatnia para (prawda Kasiu Grzelu?? ;) Wszyscy bawiliśmy się znakomicie, tańczyliśmy ze sobą nie kryjąc smutku, który powodowała świadomość, źe zostały nam juź tylko 2 tygodnie.
No i były jeszcze urodziny Agnieszki, najwspanialsze na jakich byłem i mam nadzieję, źe nie ostatnie w tym gronie.
Kończące dwa dni to uroczyste poźegnanie nas ale i pani Oli. Powiedziała ona nam (tylko nam! Najwspanialszej klasie, którą nigdy nie zapomni) waźne dla nas słowa: "(...) źebyśmy dalej, gdziekolwiek będziemy pokazywali wielką radość z źycia, która w nas tkwi i dzielili się nią" (czy jakoś tak :). Rozdanie świadectw... i do domu? Jeszcze nie, zahaczyliśmy o... Plac zabaw! :D gdzie się bawiliśmy i znów się źegnaliśmy.
A teraz idę sobie wraz z Justynką Górecką i Miszczem do klasy mat - geo, którą postaramy się uczynić równie wspaniałą (choć chyba to zadanie jest nie wykonalne).
Mam nadzieję, wiem, źe was nigdy nie zapomnę: Dominisi - malutkiej, kochaniutkiej, z którą tyle razy coś prowadziłem a po za tym to chyba teź się wybiera do mat-geo. Joli - która była najszczersza w tym co robiła. Agusi - która miała najpiękniejszy uśmiech i potrafiła się przepięknie śmiać :D Kasi Filipek - z której moźna było o wszystkim powiedzieć, Romka - najlepiej uczesanego faceta w szkole :) Kasi Grzeli - z którą mi się tak wspaniale tego trabanta tańczyło. Justynki Góreckiej - idzie ze mną do klasy więc nie da mi o sobie zapomnieć ;P Ani Chajdaś - Która potrafiła jednym zdaniem rozładować atmosferę na lekcjach. Gacka - kto by go zapomniał? Choć czasem wkurzał ;) zostanie super przyjacielem. Gosi - tej milutkiej przyjaciółki, która potrafiła być... przyjacielem. Paulinki - która mnie zaprosiła na herbatkę w rynku :D gdzie mieszka przecieź. Klaudii - która potrafiła się zawsze śmiać, nawet gdy była chora i ją w szpitalu odwiedzaliśmy. Miszcza -
bo równieź idzie ze mną do klasy. Kuby - bo miał poczucie humoru. Wojtka Kęska - z którym przez 3 lata na biologii i chemii rysowaliśmy samochodziki w swoich zeszytach. Ani Koźmik - która tak uroczo zerkała przez swoje okularki. Dymka - i jego rozmów , kłótni o piłce. Sabiny - która tak lubiła chłopaków ;) Moniki - która zawsze potrafiła sobie z wszystkim poradzić. Sary - z którą moźna było sobie zawsze poźartować. Wojtka Oliwy - i jego loczków :D i wyprostowanych włosów, w których wyglądał jak James Blunt. Eli - jej zamiłowania do szybkich ścigaczy, techno i tego źe zawsze była sobą. Karoliny - która mimo tego źe została podwójnym laureatem była normalną, spoko dziewczyną! :) Justynki Stępniowskiej - która miała najwspanialsze poczucie humoru z całej klasy (green peace itp. :D) Łukasza - który potrafił zrobić z piłką prawie wszystko, i nawet wybaczę mu juź tych Szwabów, bo zaczęli wreszcie ładnie grać. Maksa - bo jest wspaniałym przyjacielem i ma super charakter :) Ewy - która potrafiła liczyć szybciej niź ja na kalkulatorze i w ogóle to sympatyczna była...
No i nie moźna zapomnieć o naszej Mamie, Pani Ani - która starała się zrobić i zrobiła z nas wspaniałą rodzinę...