KAROLINA STANKIEWICZ


DANE OSOBOWE:

IMIE: Karolnia
NAZWISKO: Stankiewicz
PSEUDO: Stonka, Karol, Małpa
DATA URODZENIA: 16. kwietnia 1990r
ZNAK ZODIAKU: Baran
ZAMIESZKAŁA: Myślenice

KRÓTKO O POSTACI:

"Jam częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, wiecznie coś chrzani" =)

CO MA NAM DO POWIEDZENIA:

    Do podstawówki chodziłam w Jasienicy, a osoby stamtąd miały przydział do Gimnazjum na Bysinie. Ponieważ jednak lada miesiąc mieliśmy przeprowadzać się do Myślenic, wybrałam Jedynkę. Kiedy przyszłam w wakacje oglądać listy klas spotkałam Dominikę, z którą przelotnie znałam się przez naszą wspólna koleżankę. Wiedziałam jeszcze kto to jest Wojtek Oliwa - w końcu przez sześć lat byliśmy w klasie w podstawówce, ale on jakoś nie wykazywał chęci kontynuowania tej znajomości. Krótko mówiąc, kiedy pierwszego września wkroczyłam na podwórko Gimnazjum miałam duszę na ramieniu, a ramię odziane w jeansową kurtkę Big Stara, która była PODOBNO bardzo charakterystyczna dla PEWNYCH osób. Stanęłam koło Pani z karteczką "IIIa" i czekałam na rozwój wydarzeń. Pamiętam Justynę Górecką i Anię Chajdaś, które chyba pierwsze mi się przedstawiły. Górkę rozpierała jakaś fajna energia, a Ankel swym wzrostem dawała mi poczucie bezpieczeństwa i pewność, że, jeśli się zgubię, to na pewno ją zobaczę. NAGLE!!! Podeszła do mnie jakaś szczuplutka, wystraszona dziewczyneczka, wyciągnęła rękę i spytała, czy chcę z nią siedzieć. Pomyślałam, że skoro dziewczyna sama mi się do ławki wpycha, to czemu nie. Na Sokole pamiętam duuuuuże kolczyki - koła Ani Chajdaś i Monikę. Przy bardzo słabym świetle wydawało mi się, że Monika ma jeszcze ciemniejszą karnację niż w rzeczywistości, więc wzięłam ją za Sarę, bo stwierdziłam, że egzotyczne nazwisko pasuje do egzotycznej karnacji. Pierwszego dnia nauki przyszłam do szkoły w golfie na lewą stronę. Z tego dnia pamiętam tylko Sarę (tą prawdziwą), która miała na sobie taki sam sweter jaki ja niedawno dostałam tylko, że różowy (ja miałam w domu niebieski) i postawiła sobie kołnierz jak kryzę. Pierwszą lekcję mieliśmy w sali numer 6, a była to historia, której nie było, bo całą lekcję przemawiała do nas Pani Pardyak. Potem miał być niemiecki, ale były ogromne problemy z ustaleniem grup językowych. W ogóle, to ja się zgubiłam i prosiłam Pana Syrka o wskazanie drogi do Katakumb. Kiedy weszłam, Pani U. już się rozkręcała =). Nakrzyczała na nas okropnie nie wiadomo za co, a potem kazała Sarze (tej prawdziwej) wyjaśniać jej pochodzenie, by przy okazji "uczyć nas tolerancji". Tak...tak... Pani U. dopiero miała pokazać nam ludzką twarz... Z pierwszej klasy to pamiętam jeszcze niezapomniane lekcje fizyki z Panem Pilchem i salki katechetyczne, w których Górka wciąż się odwracała =). No i oczywiście bardzo fajne wyjazdy na Akademię Filmową. Acha! I pamiętajcie, że to JA nazwałam Justynę S. Wydrą!
    Druga klasa...hmmm... Powiem szczerze - nie pamiętam wiele. Była wycieczka do Bochni, na którą pojechałam po długim i ostrym zapaleniu płuc i oskrzeli połączonym z grypą. Mieliśmy też przyjemność występować w MDK - u z naszym przedstawieniem z PRZEM - y. Ja byłam gościem w polskiej, chińskiej restauracji i siedziałam przy stoliku z Sabiną. Z biegiem czasu okazywało się również, że nieśmiała i wystraszona dziewczynka, która zaczepiła mnie pierwszego dnia w szkole i poprosiła o wspólne siedzenie w ławce, to tak naprawdę kobieta - żywioł, która nie zna słowa "rutyna". Justyna na każdym kroku ukazywała nam swoje nietuzinkowe podejście do życia i szaloną egzystencją wprawiała w dobry humor nawet w najbardziej niemiłych chwilach. Docierałam się z nią, miałyśmy coraz więcej wspólnych tematów, coraz bardziej sobie nawzajem ufałyśmy. Zachęcona pomysłem Chłopców zaczęłam też prowadzić Księgę Dobrych Tekstów, która zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Mam nadzieję, że, kiedy spotkamy się za kilka lat, na Waszych twarzach też zagoszczą uśmiechy przy czytaniu naszej Księgi.
    Jeśli chodzi o klasę trzecią, to wiążę z nią najmilsze wspomnienia. Nagle zdałam sobie sprawę, że Stępień, Górka, Ankel, Aga i Sarah jakoś tak zawsze były obok i jakoś tak się z nimi zżyłam podejrzanie. Wszystko potoczyło się jak kula śniegowa. Był wspaniały Sylwester u Rafała, grill u Ani, moje urodziny, niezwykłe ognisko pod mostem, przygotowania do Tygodnia Europejskiego (Pani U. pokazała wreszcie ludzką twarz=), komers, którego nigdy nie zapomnę, a na koniec cudowna impreza u Agnieszki. Potem już tylko łzy i smutek...niezwykłe pożegnanie. I nawet nie było to pożegnanie z ludźmi, bo przecież większość spotkam w LO, żegnałam się z sytuacją, która przez ostatnie trzy lata była dla mnie czymś naturalnym. Spędzałam z Wami przecież połowę dnia, pięć dni w tygodniu. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że nie wyobrażałam sobie, że może być inaczej.. A jednak musi być inaczej... Naprawdę niezwykła była relacja, jaka była między JAJAKS - em. Dziewczyny, dziękuję Wam za to, że każda z Was była inna, a jednak umiałyśmy stworzyć coś tak niezwykłego. Szkoda, że Gimnazjum i Liceum trwają po trzy lata, bo tyle właśnie czasu mniej więcej potrzeba, aby się dobrze z kimś poznać. Ani się człowiek obejrzy, a już trzeba dostosowywać się do nowych warunków. Na moich oczach rozgrywały się przez okres Gimnazjum różne historie. Każdy z Was jest mi w pewien sposób bliski, bo mogłam obserwować Wasze zachowanie w różnych sytuacjach. Łączył nas wspólny szkolny żywot z wszystkimi jego blaskami i cieniami. Wiele wydarzeń chciałabym jak najszybciej wymazać z pamięci, choć jak teraz patrzę z perspektywy czasu, to dochodzę do wniosku, że każde z nich czegoś mnie nauczyło.
    Jak zakończyć? Powinnam napisać pewnie jakiś napuszony cytat w stylu "Uczcie się pilnie, jak Mickiewicze w Wilnie". Albo może powinnam zakończyć jakąś inteligentną i dowcipną puentą? Ja jednak napiszę tyle: Jeszcze nie dociera do mnie to, że nas już nie ma, bo drugiej takiej klasy nie miałam i mieć już nie będę. Życzę Wam wszystkim, aby każdy z Was dotarł do wyznaczonych przez siebie celów. Thx za wszystko.

KONTAKT:

GADUGADU: 5005351
MAIL: karol_stonka@poczta.onet.pl
TELEFON: 609327414
ADRES: Myślenice, ul. Mickiewicza 36